#964 – i znowu z górki

Święta, Sylwester, Nowy Rok i już z górki. Normalność uderzy ze zdwojoną siłą. No może jeszcze z tydzień poczeka, bo jeszcze sześciu króli i długi weekend od najbliższego czwartku, ale później powrót do rzeczywistości. Choć z drugiej strony końcówka roku była tak intensywna, że nie ma co narzekać na jakąś nudę, monotonię czy powtarzalność.

Miniony rok był tak indywidualnie nieprzewidywalny, że poza zmiennością, trudno byłoby go sobie zaplanować, ułożyć, przewidzieć i przeprowadzić lepiej niż minął.

Teraz, cóż, pora nastawić się pozytywnie na najbliższą sesję egzaminacyjną, coroczne zmiany w pracy i mieć nadzieję na odnalezienie się w codziennym życiu. Jest wiele wyzwań dookoła, ale przybywa wiedzy i praktycznej i teoretycznej, a także sytuacja osobista uległa pewnej stabilizacji i ugruntowania bazy do dalszych pozytywnych i równie przemyślanych działań, zatem w sumie przyszłość przedstawia się obiecująco.

Tak sobie myślę, jak to jest z samooceną – jak potrafić odpowiednio oszacować swoje możliwości do pojawiających się wyzwań? Czy cenię się za nisko, a może zbyt wysoko? Czy jestem idealistą? Cze wręcz przeciwnie – pragmatycznym pesymistą? Świat się zmienia, zmieniają się oczekiwania otoczenia, zmienia się również percepcja rzeczywistości, potencjalnych szans, możliwości i progu odczuwania szczęścia. Czy wymagam i oczekuję od siebie za dużo? A może wprost przeciwnie, powinienem zakasać rękawy, spiąć pośladki (sic) i wziąć się bardziej do roboty? Tylko gdzie? W krainie mlekiem i miodem płynącej, gdzie są moje korzenie? Czy szukać Nowej Nadziei gdzieś zupełnie indziej, tam gdzie nie będzie możliwości na pomyłki, potknięcia czy spuszczenie z tonu.

No nic, tak czy inaczej trzeba dokończyć rozpoczęte projekty naukowe, szkolić się dalej, knuć i szykować na kolejne, jeszcze nawet niezaplanowane zmiany.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *